Madison county (2011)
Grupa znajomych wybiera się na wycieczkę do tytułowego Madison County. Jedynym różnicującym od innych slasherów elementem jest fakt, że młodzi nie jadą tam w celach czysto rozrywkowych, lecz by poznać autora książki o miejscowym mordercy. Cóż, czysto naukowego przyczyny eskapad również miały miejsce w podobnych filmach, jednak ta dziatwa jest autentycznie ugrzeczniona. Nikt nie pije, nikt się nie pieprzy, a i tak ściągają na siebie uwagę wiejskich sodomitów.
W małej wiejskiej społeczności młodzież nie jest mile widziana. Chodzą i węszą za niejakim Davidem, autorem książki o niejakim Damianie. Obydwaj panowie są mieszkańcami osady toteż wszyscy czują się zobligowani do chronienia ich prywatności. Bohaterzy są jednak nie zrażeni i wiercą dziurę w brzuchu nieodpowiednim osobom. Jak wiadomo ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Diabeł nosi tu maskę z głowy świni- jak swojsko:)- i wkrótce dobierze się do tyłków dwóch atrakcyjnych dziewcząt i trzech średnio walecznych młodzieńców.
Tępo akcji jest szybkie i to ratuje sytuację. To bardzo klasyczny slasher z małymi niuansami różnicującymi. Nawet jego początek rozpoczyna się od starego chwytu, czyli sceny pościgu za roznegliżowaną niewiastom.
Nie ma w nim miejsca na zaskoczenie. Nawet niedoróbki są typowe dla tej klasy kina: niezbyt ambitny scenariusz, słabe aktorstwo, topornie schematyczny portret mordercy.
Nie najgorsza rozrywka 'na raz’.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:6
Klimat:5
Napięcie:6
Zaskoczenie:4
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:5
Oryginalność:3
To coś:5
50/100
W skali brutalności:5/10
Gość: circus, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Czy mogę prosić o recenzję ,,Nawiedzony dom” z 1991 roku? 🙂
ilsa333 napisał
Postaram się znaleźć.