Stir of echoes/ Opętanie (1999)
&
Stir of Echoes: The Homecoming/ Opętanie: Powrót do domu (2007)
Obydwa filmy z pod szyldu „Stir of echoes” są dziełami całkowicie odrębnymi, lecz podejmującymi ten sam temat: opętania przez duchy zmarłych.
Pierwszy obraz powstał w końcu lat ’90 i jest dziełem Davida Koepp’a, słynącego głównie z kręcenia kina akcji.
W roli głównego 'opętańca; ujrzymy Kevina Bacona, jako Tom’a. Tom’a, który w wyniku zabawy z hipnozą zaprosił do swojego życia ducha. Poprzez trans, który miał go uczynić bardziej otwartym odnowiły się w nim dawno stłumione zdolności komunikacji z drugą stroną.
Mężczyznę trapią pewne problemy rodzinne, a na dodatek na kanapie w swoim salonie widuje ducha nastolatki, która blisko rok temu zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Co ciekawe pochodziła z sąsiedztwa domu rodziny Tom’a.
Fabuła skupia się na próbach jakie podejmuje bohater by poradzić sobie z dziwną sytuacją. Stara się na powrót odzyskać równowagę, tłumi wizje prochami, jednak drzwi jego świadomości nadal stoją otworem dla nieszczęsnej Samathy.
W końcu mężczyzna musi wziąć się za bary z duchem i rozwikłać tajemnicę zaginięcia. Finał zaskakujący szczególnie nie jest, aczkolwiek nie ma się do czego przyczepić. Jest po prostu ok.
Największą zaletą tego filmu jest kreacja aktorska Bacona. Nie lubię tego aktora jak diabli, jakoś jego szczurza twarz do mnie nie przemawia, ale warsztatowo świetnie sobie poradził, dzięki czemu wykreował postać ciekawą.
Mężczyznę, którego przerasta życie, który jest rozczarowany jego prozą, aż pewnego dnia do jego drzwi puka duch. I wtedy wszytko staje na głowie. Wije Tom’a dotyczą nie tylko przeszłości, ale także dają mu wgląd w przyszłe wydarzenia, co ukazane jest tu w ciekawej formie.
Mamy tu też do czynienia z klasycznymi objawami opętania przez ducha, czyli 'wcielaniem się’. Ofiara odczuwa to samo co umierający przed śmiercią.
Drugim interesującym elementem fabuły jest wątek jego synka. Pięciolatka, który w najlepsze rozmawia z duchami. Końcówka filmu sugeruje nam jednak, że fakt ten zaczyna przerastać chłopca, toteż mamy kolejnego kandydata na pacjenta doktora Malcolma Crowe;)
Scenariusz którego autorem także jest Koepp powstał w oparciu o powieść Richarda Mathesona.
W osiem lat po premierze „Opętania” inny reżyser, Ernie Babarash, postanowił nakręcić kolejną część tego dość udanego obrazu. Sama nie wiem, czy seqel jest tu dobrym określeniem, bo fabuła „Powrotu do domu” tylko zahacza o to, z czym mieliśmy do czynienia w starszym filmie.
W żaden sposób nie dotyczy bohaterów z 'jedynki’. Wspólny jest natomiast schemat scenariusza.
W wyniku traumy doznanej w Traku żołnierz, Ted Cogan, doznaje makabrycznych wizji, w których widzi spalonego człowieka. Początkowo i on i śledzący wydarzenia widz jest przekonany, że owo wdziadło jest duchem jednego ze zmasakrowanych z rozkazu Teda Irakijczyków.
Twist fabularny jaki następuje w połowie seansu zmienia postać rzeczy. Okazuje się, że to duch studenta, który został w okrutny sposób zamordowany, gdy Ted przebywał w szpitalu. Czego więc chce od żołnierza?
Tu robi się dość ciekawie.
Niestety pierwsza połowa filmu, w moim odczuciu nudna pozwala niezłemu finałowi tylko na częściową rekompensatę.
Aktorstwo i sam pomysł na bohaterów jest zdecydowanie słabszy niż w filmie z 1999. Żołnierze walczący w Iraku zupełnie mnie nie interesują, nie wzruszają mnie ich bolączki i cierpienia, dlatego też dużo bardziej sympatyzowałam ze sfrustrowanym monterem z 'jedynki’ niż bohaterem Stanów Zjednoczonych. Z tym wątkiem trochę dano ciała, choć jak na kontynuację nie jest najgorzej.
Wszystkie elementy sticte techniczne prezentują się w obydwu obrazach na podobnym poziomie – bez fajerwerek, choć bardziej urzekły mnie zdjęcia w 'jedynce’, a raczej ich kolorystyka.
Moja ocena:
Opętanie: 7/10
Opętanie – Powrót do domu: 5+/10
panek.l napisał
bardzo dobry, polecam !
damianek69 napisał
POLECAM gorąco świetni aktorzy i bardzo dobry film