
„Trzynaście grzechów” w reżyserii Daniela Stamma (tego od „Ostatniego egzorcyzmu”) to remake Tajlandzkiego thrillera z 2006 roku.
Nie wiedzieć czemu amerykańscy producenci postanowili przypiąć swojemu obrazowi łatkę horroru. Może faktycznie w porównaniu z oryginałem, którego nie widziałam, jest bardziej brutalny, ale i tak na usta ciśnie się sprzeciw, bo gatunek thriller pasuje do niego dużo bardziej. Rzekłabym nawet, thriller psychologiczny – ale rzekłabym to dość ostrożnie.
Fabuła traktuje o pewnym mężczyźnie, któremu los lubi kłaść kłody pod nogi. Jego narzeczona jest w ciąży, szef zamiast awansu wręcza mu zwolnienie z pracy, ojciec, niegdyś zamożny i potężny człowiek ma go za nieudacznika, a sam bohater musi jeszcze borykać się z opieką nad upośledzonym bratem.
Pewnego dnia otrzymuje dziwny telefon. Ktoś proponuje mu sporą sumkę za zabicie… muchy. Kolejny telefon to już większa suma i nowe wyzwanie: zjedz muchę.
Tak więc krok za krokiem Elliot bogaci się i pokonuje kolejne bariery moralne. Jak wskazuje sam tytuł, pozostaje mu jeszcze jedenaście z trzynastu zadań.
Mogłabym powiedzieć, że to dość ciekawy pomysł, gdyby nie fakt, że obraz jest remake.
Kiepską sprawą jest to, że całą zagadkę możemy rozwiązać w pierwszych minutach filmu: Widzimy w nich mężczyznę, starszego profesora, który obraża zgromadzonych w czasie wystąpienia.Dalsze wydarzenia na sali prowadzą do jego śmierci. Zostaje zabity w momencie, gdy wyciąga z kieszeni marynarki telefon.
Ups.
Daje to nam obraz tego, z czym będziemy mieli do czynienia w przypadku Elliota. Jednym słowem twórca wyrzuca na blat potężny spoiler. Na szczęście nie zostawia widza bez elementu zaskoczenia w finałowych scenach, co się bardzo chwali i mocno podnosi klasę scenariusza.
Film ma zawrotne tępo, co sprzyja utrzymaniu widza w napięciu, mimo iż ten domyśla się do czego zmierzają wydarzenia. Wciąż mamy nadzieję, że Elliot przerwie grę, albo w jakiś sprytny sposób wykiwa tych, którzy rzucili mu wyzwanie.
Wspomniałam o elemencie zaskoczenia w finale, owszem, jest, jednak samo zakończenie, finałowa decyzja Elliota może rozczarowywać.
SPOILER: Po cholerę zabijał gliniarza? Co mu to dało? Jeśli pragnął zemsty na tych którzy go w to wkopali to mógł dziada wziąć na tortury i dowiedzieć się kto zarządza tym burdelem. Zamiast tego, wolał 'zabić płotkę’. Że już nie wspomnę o tym, że przewalił ciężko zarobioną forsę. KONIEC SPOILERA.
„13 grzechów” to film o tym do czego są zdolni zdesperowani ludzie. Nie odkrywa Ameryki, pokazuje to co jest dość oczywiste, choć nie każdy chce w to wierzyć.
.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:8
Zaskoczenie:7
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:4
To coś:7
66/100
W skali brutalności:3/10
Moi drodzy, mały apel: kolega czytelnik, Danny, pragnie założyć bloga, gdzie wspólnie ze swoją małżonką będą umieszczać osobne recenzje obejrzanych filmów. Potrzebuje Waszej pomocy by wymyślić mu nazwę. Piszcie swoje pomysły w komentarzach. Z góry dziękuję, w imieniu Danny’ego:)
Dzięki Ilsa za inicjatywę, doceniam to 🙂
Co do filmu to oglądałem ten thriller w tajlandzkiej wersji. Był nawet niezły. Czasem obrzydliwy (scena w restauracji) a koniec dość zaskakujący. Może nic odkrywczego (nie będę tu spoilerował o tajlandzkiej wersji) ale ja oceniam film na plus. Zresztą widziałem kilka tajlandzkich horrorów i chyba każdy oceniłbym dobrze. Może nie za efekty specjalne ale za klimat i budowanie nastroju. Dla mnie kino azjatyckie mniej straszy a bardzie wzbudza niepokój… co chyba jest gorsze od strachu 🙂
Zachodniego remake’u nie widziałem i chyba nie będę sobie psuł wrażeń, gdyż widziałem tylko dwa albo trzy udane przeniesienia horrorów ze wschodu na nasze zachodnie klimaty. Krąg (tylko cz 1), Shutter (Widmo) i Lustra (też cz 1). Jakoś do reszty nie pałam entuzjazmem (Klątwy, Oko, Black Water itp). Późno już więc może jak sobie jeszcze coś przypomnę to napiszę.
Raz jeszcze wielkie dzięki za apel do czytelników bloga 🙂
Ale widzisz, jakoś nikt się w tej sprawie nie udziela:( Chyba będziecie zdani na siebie.
Trudno, ważne aby próbować. Zrobimy z żoną burzę mózgów i coś się wymyśli. Poczekam jednak jeszcze może ktoś podsunie nam jakiś pomysł 🙂
Nie lepiej było sięgnąć po oryginał? Po opisie widzę, że twórcy co nieco pozmieniali, ale i tak sobie daruję i pozostanę z dobrymi wrażeniami po tajskiej wersji. 🙂
oj kurde 13 Grzechów nie widziałem ale strasznie się zapowiada. Trzeba szukać i ściągnąć dobrą wersję i zacząć seansik 🙂
nic w tym filmie mi sie niestety nie podobalo