Gin gwai/ Oko (2002) vs The Eye/ Oko (2008)
Fabuła obydwu filmów, azjatyckiego oryginału i amerykańskiego remake traktuje o niewidomej skrzypaczce, która dostaje szansę na to by znów podziwiać piękno tego świata dzięki przeszczepowi rogówek.
Wkrótce po operacji kobieta odzyskuje wzrok, ale po za światem realnym jej nowe oczy mają zdolność widzenia tego, co zwykle jest poza postrzeganiem dla zwykłych ludzi.
Bracia Pang, chiński duet filmowców, ostatnio zaczął działać za oceanem, lecz zanim do tego doszło majstrowali w swojej ojczyźnie klasyczne opowieści o duchach, tak typowe dla azjatyckiego kina grozy.
„Oko” jest właśnie jednym z tego rodzaju obrazów. Nie da się ukryć, że nie grzeszy oryginalnością, bo bohaterów widzących 'martwych ludzi’ już trochę mieliśmy.
Fabuła, która zmierza do odkrycia mrocznej tajemnicy daru jaki posiadał dawca organu również nie rozwala na łopatki.
Największą zaletą oryginalnej produkcji jest jej klimat. Próżno szukać go w Amerykańskim remake.
Tu doświadczymy dużo więcej 'strasznych scen’, chociażby ta ze starszym panem w windzie – nie przypominam jej sobie z remake, choć istnieje ogromna szansa na to, że wyparowała mi z pamięci jako coś niegodnego zapamiętania.
Azjaci potrafią stworzyć brawurowo śmigające po filmowych klatkach duchy i tego nie można im odmówić.
Aktorsko oryginał również stoi na wyższym poziomie, ale w porównaniu z Jessicą Albą, która wciela się w główną bohaterkę w remake nawet Belka ze „Zmierzchu” wydaje się bardziej utalentowanym betonem. Na temat tego jak nie trawię Alby mogłabym tu napisać trzynastozgłoskowiec, ale ograniczę się do tego, że jej cielęca twarz nie wyraża nic, więc ciężko, żeby jakakolwiek kreacja w jej wydaniu wykraczająca wymogami po za wdzięczny uśmiech miała szansę na choćby poprawne zrealizowanie.
Remake pod względem fabuły jest dosyć wierny oryginałowi. Powiela większość filmowych wydarzeń.
Azjatyckie „Oko” w porównaniu z większością skośnych straszaków pozbawione jest ogromnej ilości niedomówień równających się dla widza z zachodu z dużą dozą niezrozumienia, dlatego też twórcy remake nie mieli tu wielkiego pola do popisu.
Nie musieli wiele zmieniać, żeby przełożyć wydarzenia na język zachodu, choć niestety i tam wykastrowali film z tego, co było w nim najbardziej pociągające. W efekcie, choć oryginał mnie nie zachwycił to niestety remake po porostu wynudził.
Moja ocena:
Oko (2002): 6/10
Oko (2008): 3+/10
Dodaj komentarz