Saw/ Piła I-IV (2004-2007)
Nie jestem fanką serii „Piła”.
Nie znaczy to, że jestem całkowicie na 'nie’. Chodzi mi jedynie o to, że nie uważam, przede wszystkim, pierwszej najsłynniejszej części „Piły” debiutu Jamesa Wana, za dzieło godne takich fanfar. „Piła” zdecydowanie nie powinna zajmować miejsca wśród najlepszych horrorów wszechczasów- a niestety często jest poważnie brana pod uwagę.
Pierwszy film z serii, podobno zaliczany do dzieł niskobudżetowych- budżet bagatela jednego miliona – zrobił sporo szumu i sprawił, że James Wan jest obecnie uważany za najbardziej obiecującego reżysera horrorów.
Scenariusz „Piły” to historia dwóch mężczyzn, którzy budzą się w obskurnym pokoju, z nogami przykutymi do ścian i z trupem na środku całej kompozycji. Z taśm magnetofonowych dowiadują się, że wezmą udział w „grze” o własne życie.
Szybko dowiadujemy się, że pomysłodawca tej wyrafinowanej rozrywki jest niejaki John, który szybko zostaje nazwany „Piłą”. Mężczyzna ten cierpi na nieuleczalny nowotwór płata skroniowego mózgu i wobec tego pewnego wyroku śmierci postanawia nauczyć ludzi jak doceniać życie – życie, które jemu samemu zostanie wkrótce zabrane.
John nie zamierza jednak zostać objazdowym kaznodzieją. Jako genialny konstruktor obdarzony zimnym, analitycznym umysłem postanawia, że przy pomocy ostrego narzędzia uświadomi dwóm panom, że życie to wartość nadrzędna i winniśmy być gotowi poświęcić absolutnie wszystko w imię zdrowego odruchu przetrwania.
Sama gra polega na dokonywaniu wyborów – czy odetniesz sobie stopę by przeżyć? I jemu podobnych.
W pierwszej części, wbrew temu co mówią opinie widzów nie jest tak krwawo, sadystycznie i psychopatycznie. Gdybym zaczęła oglądanie serii „Piła” od tej części to prawdopodobnie nie dotrwałabym do części czwartej.
Jigsaw nie wydał mi się szczególnie interesującym przypadkiem, a brutalność tego filmu, będąca jego fundamentem pozostawia wiele do życzenia. Jeśli chodzi o zalety to na pewno zakończenie, finałowy twist fabularny. Podobała mi się również muzyka filmowa , która towarzyszyć będzie widzom 'chyba’ przez cała serię, a na pewno aż do części czwartej na której zakończyłam przygodę z „Piłą”.
Osobiście zaczęłam oglądać „Piły” od części drugiej, w której piecze nad produkcją przejął już inny reżyser pozwalając jednocześnie Wanowi i jego koledze wtrącić swoje pięć groszy do scenariusza.
Darren Lynn Bousman nakręcił także trzecią i czwarta cześć „Piły”. Dwójka nie jest jednak moją ulubioną częścią. Dobre w tej odsłonie serii jest to, że wprowadza na arenę większą grupę bohaterów (czytaj: ofiar) przez co mamy więcej okazji na obejrzenia makabreski. W drugiej części także lepiej poznajemy Jigsawa, dzięki jego rozmowom z funkcjonariuszem policji.
Jigsaw zaczyna tu intrygować. Nie wycofam się z tego, że był on sadystą. Może biernym bo osobiście nikogo nie zabił, ale robił coś być może jeszcze gorszego zmuszał ludzi do zabijania, mówiąc że to dla ich dobra. Zabijesz przeżyjesz- nie zabijesz nie przeżyjesz – Mówię tu ogólnie o całej serii. Oczywiście nie zawsze gra kończyła się śmiercią drugiej osoby, bywało tak że ofiara musiała poświęcić „cząstkę siebie”. Nie mniej jednak traumatyczne przeżycia w czasie gry miały nauczyć ofiary, że życie ma wartość nadrzędną i tak na prawdę chodzi tylko o to by przeżyć. W fabule drugiej części poznajemy też bliżej pierwszą osobę, która wygrał grę. Jigsaw robi z niej swego pomocnika wierząc, że to co robi ma sens, a przemiana jego ofiary jest tego dowodem. Moja pierwsza myśl o Panu Pile była taka, że jest to po porostu bardzo rozgoryczonym człowiekiem. Osobom, która lubi kontrolować sytuację, ale nad własną chorobą nie potrafił zapanować. Odgrywał się więc na ludziach za to, że w przeciwieństwie do niego świadomie rezygnują z kontroli nad własnym życiem
Trzecia część serii, w której Pan piła leży już na łożu śmierci jest moim faworytem. Dlaczego? Jest w niej pełno Jigsawa, nie chowa się on za magnetofonowymi taśmami. Staje z ofiarą twarzą w twarz. Snując podwójną a nawet potrójna intrygę, która ma na celu jak zwykle „naukę przez zabawę”. Pan Piła zaczyna tu budzić moje współczucie, jako człowiek rozczarowany światem. On daje ludziom szansę, a oni je marnują, raz za razem.
Może nie jest przyjemnym człowiekiem, może świadomie zadaje im ból, ale w końcu mówi się, że im bardziej gorzkie lekarstwo, tym bardziej skuteczne.
Czwarta część, mogłoby się wydawać, jest bezpośrednią kontynuacją trzeciej. SPOILER: Ale to tylko pozory. W rzeczywistości obydwie części dzieją się w tym samym czasie. O czym widz będzie miał szansę przekonać się dopiero w okolicy finału. KONIEC SPOILERA
Jest bardzo złożona pod względem intrygi, choć przyznam, że nie bardzo rozumiem… po co? Chyba tylko po to, by wycisnąć z tego pomysłu kolejne kontynuację. Po to żeby 'dzieło Jigsaw’a mogło być kontynuowane’.
W tym właśnie momencie postanowiłam, że nie będę oglądać kolejnych części. Złamałam się jednak z powodu zdrowej ludzkiej ciekawości i obejrzałam kawałek piątej części. Kawałek i szybko się z tego pomysłu wycofałam. Szkoda patrzeć jak komercyjna maszyna firmy „Piła” wlecze za sobą truchło Jigsawa żeby jeszcze odrobinę zarobić na tym pomyśle.
Im więcej części „Piły” powstaje tym większą niechęcią pałam do całej serii. Znalazłam w niej sporo zalet, ale nie jestem już w stanie przełknąć kolejnych dawek tego samego.
Moja ocena:
Piła: 6/10
Piła II: 6+/10
Piła III: 7+/10
Piła IV: 6+/10
W skali brutalności 'Seria’: 6/10
Mogę prosic o recenzje filmu Nieznajomi (2008) ?
nie oglądałam ani jednej część Piły ,okropne.
Już ktoś prosił o „Nieznajomych”: https://bibliahorroru.pl/2013/11/Bo-byliscie-w-domu
Hmm… ja do Piły mam dość obojętne podejście. Niby oglądałem pierwszą Piłę daawno temu. Podobał mi się pomysł i zaskakujące zakończenie. Dlatego do drugiej Piły podszedłem entuzjastycznie jednak zawiodłem się na niej. Kolejne części oglądałem już tylko dlatego, że były no i z nudów. Przyznam ci rację co do jednego, że Piła nr 3 jest chyba najlepszą z serii. Fakt Piły wyrobiły na świecie markę filmu do którego trzeba było porównywać inne już podczas reklamy. Bodajże „Frontiers” reklamowane było w sposób, który miał stawiać film o półkę wyżej od Piły, nie pamiętam teraz dokładnie ale brzmiało to coś w ten deseń „Ostrzejsze od Pił(y)” czy jakoś tak.
Dla mnie fabuła Piły trochę przekombinowana, ale kilka razy dałem się zaskoczyć. Jeśli porównać to do serii, która swój początek miała w podobnych czasach (przynajmniej dla mnie gdyż chyba wtedy ruszyłem i jedno i drugie) tj „Final destination” to kolejne części Piły w porównaniu z „Oszukać przeznaczenie” jak dla mnie wypadają lepiej 🙂
Wypadają lepiej z tej przyczyny, o której wspomniałeś, nie są tak przekombinowanie. Z „Piła” jest tak, że im dalej w serię tym bardziej oddalamy się od wyjściowego pomysłu. Niby starają się te zabiegi uzasadniać, ale to wszytko jest wymuszone.
Ja jednak zachęcam do obejrzenia kolejnych części choćby z czystej ciekawości dlaczego Amanda strzeliła do Lynn, bo nie zrobiła tego bez powodu.
SPOILER: Bo była zazdrosna? Bo Piła sprowokował ją do tego, żeby znowu poczuła się 'zagrożona’? SPOILER
Właśnie z Piłą to tu nie ma nic wspólnego bardziej z jego żoną i Hoffmanem (obyś samodzielnie się nie domyśliła teraz). W następnych częściach jest trochę scen z przeszłości i dość ładnie się ze sobą wiąże
Niestety się nie domyśliłam:(
uhuhu, naprawdę kolejne części piły podobały Ci się bardziej ? Jedynka jest przyzwoitym filmem z niezłym twistem na końcu i ogólnie samą intrygą, za to reszta części ma u mnie tendencję spadkową w granicach 2/3 na 10. Zrobił się z tego długometrażowy serial, który powielał schematy.
Wiem, to dziwne, zazwyczaj jest na odwrót:) Przyczyna tego być może jest taka, że mnie w tego typu filmach najbardziej interesuje postać oprawcy. Na drugim miejscu jest pomysłowość w zadawaniu tortur. I jedno i drugie nie zadowoliło mnie w pierwszej części. Od strony technicznej debiut Wan’a też nie zachwyca. Zgodzę się natomiast z pochwałą dla zakończenia. W następnych częściach film pod tymi dwoma względami się rozkręca, dopóki nie pojawia się motyw 'następcy’ pod koniec czwartej części i seria nie zmienia się w węża zjadającego własny ogon. Mimo zachęty 'dzielnego rycerza kasi’ nie bardzo mam ochotę dalej w to brnąć. Wolę serię zakończy wraz ze śmiercią Johna.
Mam pytanie: jakim cudem seria „Piła” dostała 6/10 w kategorii „brutalność”, skoro „Wzgórza mają oczy” z 2006 dostały… 9/10? Ile było aż tak straszliwie brutalnych scen we „Wzgórzach”? Dwie, trzy, cztery? Z tego większość to sceny walki, więc emocje budzą chyba mniejsze niż staranne zaprezentowanie tortur. A w serii „Piła” jest ich na pęczki, już pomijając, że wszystko jest dość dokładnie pokazane. Serio, nie ogarniam.
Lololo, najprostszym i najtrafniejszym wyjaśnieniem takiego stanu rzeczy jest fakt, że to moja subiektywna ocena, nie traktuj jej więc proszę jako jakiejś prawdy objawionej, którą zmuszam Cię byś podzielał. Brutalność dla każdego może oznaczać co innego. Dla mnie nie liczy się sama ekspozycja wizualna na zasadzie im więcej krwi i flaków tym większy poziom brutalności, liczy się też kontekst sytuacji, poziom dramatyzmu jakimi nacechowane są owe sceny i samo tło historii. Na mnie większe wrażenie wrażenie zrobiła historia kanibali niż historia „Piły”. Nie chodzi więc o ilość czy nawet jakość tylko efekt końcowy, czyli emocjonalny odbiór, a ten zawsze jest subiektywny i zależny od odbiorcy. Mam nadzieję, że ogarniasz.