Prisoners/ Labirynt (2013)
Keller Dover to facet gotowy na wszytko. Nastoletniego syna przyucza do polowań w terenie, a w swojej piwnicy gromadzi zapasy na wypadek apokalipsy. Jest surowym człowiekiem, który sporo w życiu przeszedł – między innymi samobójczą śmierć ojca. Jedyne czego teraz się boi były alkoholik to utrata kontroli nad sytuacją. Los bywa jednak podstępny i na każdego twardziela znajdzie haka.
W dniu święta dziękczynienia, które rodzina Dover spędza u zaprzyjaźnionych sąsiadów znikają dwie dziewczynki. Córka Kellera, Anna i córka Franklina Joy. Śledztwo w sprawie zaginięcia prowadzi odnoszący sukcesy detektyw Loki, sprawa jest jednak zawikłana niczym labirynt, w którym zbłądzą wszyscy bohaterzy filmu.
„Labiryntu” z pewnością nie można określić jako powiew świeżości w kręgach filmów o seryjnych mordercach, jest to jednak niewątpliwie najmocniejszy thriller psychologiczny jako ostatnimi czasy udało się zmajstrować w Hollywood.
Tak gęstej atmosfery otaczającej tajemnicze wydarzenia nie było być może od czasu „Milczenia owiec„. Film jest po prostu mroczny i przytłaczający. Wpłynęły na to z pewności zabiegi czysto techniczne, ale taki nastój nigdy by nie wykiełkował bez dobrej historii. Film, co prawda nieco się dłuży, bo trwa grubo ponad dwie godziny, jednak cały czas trzyma w napięciu, więc nikt nie powinien ziewać.
W rolę głównego bohatera brawurowo wcielił się Hugh Jackman, przy którym detektyw Loki – Jake Gyllenhaal – wygląda jak licealista w przed dzień szkolnego balu. Oczywiście uwielbiam Jake’a, ale nie do końca pasował mi do tej roli. Jackam ukradł cały film, nie tylko dlatego, że jest solidnym aktorem, ale głównie dlatego, że jego postać jest tu najbardziej ambiwalentna, moralnie relatywna i po prostu, ciekawa.
Keller nie potrafi siedzieć na dupie, kiedy od zniknięcia jego córeczki mijają godziny i dni. Człowiek czynu bierze sprawy w swoje ręce i gdy policja puszcza wolno głównego podejrzanego z powodu braku dowodów jego winy, ten postanawia sam wyciągnąć od niego zeznania.
Sceny, w których obserwujemy jak nawalony Keller maltretuje upośledzonego Alexa mrożą krew w żyłach.
Z drugiej strony zastanawiamy się, czy czasem aby nie jest to jedyna droga? Bo weźmy pod uwagę pewność Kellera względem winy Alexa. Pewność ta popycha go do przodu i sprawia, że nie potrafi już cofnąć się przed niczym.
Biorąc pod uwagę charakterystykę tej postaci nasuwa się jednak podejrzenie – jest pewny, czy chce być pewny? Czy czasem nie wmawia sobie, że ma przed sobą winowajce, tylko po to, by odzyskać choć skrawek kontroli nad tą dramatyczną dla rodzica sytuacją? Ha.
Widz nie jest ani o krok do przodu przed naszym bohaterem. Osobiście skłaniałam się do tego, że Alex jest niewinny, ale były momenty, w których traciłam tą pewność.
Śledztwo tymczasem przebiega z wolna. Okazuje się, że ulice miasta, w którym doszło do zaginięcia dziewczynek są pełne niewyjaśnionych przestępstw. Jak gdyby nigdy nic ksiądz pedofil trzyma w piwnicy truchło dorosłego mężczyzny. Młodzieniec o wyglądzie świadka Jehowy na niedzielnym obchodzie trzyma w domu skrzynie pełne węzy. Wszytko jest ze sobą powiązane i łączy się ze sobą jak korytarze labiryntu.
Większość z Was pewnie już obejrzała ten film, ja sama zrobiłam to już jakiś czas temu, tylko z wpisem się ociągałam.
Tych, którzy jeszcze nie widzieli „Labiryntu” zachęcam do nadrobienia tematu.
Moja ocena:
Straszność: 8
Fabuła:9
Klimat:9
Napięcie:9
Zaskoczenie:9
Zabawa:7
Aktorstwo:8
Walory techniczne:8
Oryginalność:7
To coś:9
83/100
W skali brutalności: 5/10
Gość: Asia, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Podobna tematyka i też naprawdę niezłe kino to „Big bad wolves” Polecam:)
Gość: piotr33, *.centertel.pl napisał
juz pobieram 🙂
ilsa333 napisał
Wypatrzyłam sobie już wcześniej „Duże złe wilki” i czekam na pokaz prasowy z M2 films, bardzo bym chciała się wybrać, ale czy będę miała czas, to nie wiem…