Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści – Stephen King
We wstępie do swojego zbioru opowiadań King wspomina o tym, jak pogardzaną i zapomnianą obecnie formą jest opowiadanie. Być może zbierając do kupy swoje krótsze historie postanowił zadać kłam temu przekonaniu. Opowiadania warto czytać, ale czy akurat te ze zbioru „Wszystko jest względne”?
Nie mam jednoznacznego stosunku do tej książki, jako całości. Większość opowiadań zwyczajnie mnie znudziła, ale te które przypadły mi do gustu, przypadły do niego bardzo mocno. I jak tu sprawę ocenić?
Pierwsze dwa opowiadania dały mi nadzieję na kawał dobrej literatury grozy. „Prosektorium numer 4”- pierwsza opowieść traktuje o mężczyźnie, który obudził się w chwili, gdy patolodzy zabierają się do sekcji zwłok. Jego zwłok, które nie są jeszcze zwłokami, jak przypuszcza. A może jednak są? Jego mózg w jakiś sposób zachował świadomość nawet po śmierci? Wszystkiego się dowiecie, jeśli sięgniecie po to opowiadanie. Trzyma w napięciu;) Oceniłabym je na 8/10
Druga historia to „Człowiek w czarnym garniturze”. Tonem opowiadanie przypomina nieco „Ciało”. Taki powrót do krainy dzieciństwa. Mężczyzna wspomina w nim pewne spotkanie, do którego doszło, gdy był jeszcze małym chłopcem. I wtedy i obecnie jest przekonany, że miał do czynienia z ucieleśnieniem zła. Może z samym diabłem. Fajny klimat, dobrze napisane. Dałabym 7/10
Dalej jest już gorzej. Czytałam, bo zaczęłam i chciałam skończyć… Kolejno „Wywiozą Ci wszystko co kochasz”, „Śmierć Jacka Hamiltona” i „W sali egzekucyjnej” skutecznie wymazałam z pamięci. Nuda… Ocknęłam się niejako przy „Siostrzyczkach z Elurii”, ale okazało się, że to zupełnie nie mój klimat. Opowiadanie nawiązuje do opasłych tomisk „Mrocznej wieży” i jest skierowane przede wszystkim do ich fanów. Wszystkie cztery dostają po 2/10
Tytułowe opowiadanie „Wszystko jest względne” było zaledwie średnie, choć sam pomysł wyjściowy był obiecujący. Dam 5/10
„Teoria zwierząt domowych” została tu wrzucona niejako dla rozładowania napięcia. To taka żartobliwa historia mężczyzny, który został porzucony przez współmałżonkę, a przyczyny tego dopatruje się w jej kotce i jego psie – czy tam na odwrót. Kwestia sporu o zwierzęta przedstawiona jest w bardzo poważny sposób, choć wybrzmiewa w niej niejaka drwina. Ciekawa rzecz, choć z mrokiem nie ma nic wspólnego;). 8/10
„Drogowskaz zmierzający na północ” znowu nuda, choć dopatrzyłam się tu naleciałości „Ręki mistrza”. Dam 3/10
„Obiad w Gotham Cafe” to powrót do formy jeśli chodzi o ten zbiór. Dobrze napisana, krótka historia tego jak tragiczne w skutkach mogą być przygotowania do rozwodu;) Szczególnie wtedy, gdy sprawy prawne omawiać się będzie w restauracji której przewodzi chory psychicznie człowiek. Moja ocena to 8/10
„To wrażenie można nazwać tylko po francusku”, to historia pewnego deja vu, którego doświadcza kobieta w czasie podróży z małżonkiem.Bardzo mnie zaintrygowało i wciągnęło. 8/10
„1408”… Sięgnęłam po „Wszytko jest względne” ze względu na to właśnie opowiadanie. Jego ekranizacja bardzo przypadła mi do gustu, ale pierwowzór. Cóż… dla mnie porażka.
Narracja Kinga była prowadzona w tak bezpłciowy sposób, że pomimo iż opisane wydarzenia mogły wzbudzić grozę, to uśmierciły ją w zarodku. Coś jakby odklepane zeznania biernego światka historii, który tak sobie je relacjonuje z zaangażowaniem prezentera panoramy. 3/10
I wreszcie przebój tego zbioru czyli „Jazda na kuli”. Mistrzostwo zarówno pod względem stylu jak i treści. Miałam przyjemność obejrzeć także film na jego podstawie, również dobry, ale nie oddający drugiego dna tej historii.
A rzecz jest o pewnym młodzieńcu, który pędzi przez noc do swojej chorej mamy, pędzi autostopem. Ale z kim? No, to jest najciekawsze:) 10/10
I na koniec nie koniecznie straszna, ale dość ciekawa historia o… szczęściu lub też farcie, czy też marzeniu o nim, czyli „Szczęśliwa moneta”. 6/10
Dużą zaletą całego zbioru, jako takiego, są 'wstawki’ od autora w których wspomina, między innymi o okolicznościach narodzin pomysłów na dane opowiadanie.
Całość: 5+/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klasyka horroru
„Człowiek w czarnym garniturze” to mistrzostwo ! Klimat i jak i całe opowiadanie mnie rozwaliło! Reszta jest ok.
Ja mam bardzo mieszane odczucia odnośnie całego zbioru. Tak się zastanawiam, który zbiór opowiadań Kinga jest najlepszy, bo wiem, że trochę ich wydał.