Dolores Claiborne – Stephen King
„Dolores Claiborne” to jedna z tych książek King’a w których autor nie sięga po zjawiska nadprzyrodzone. Nie ma wiele wspólnego z horrorem, jest to raczej bardzo głęboka powieść obyczajowa, psychologiczna, swoiste studium kobiecej natury, którą pisarz wykłada na stół z bezpretensjonalną pieczołowitością.
Akcja powieści rozpoczyna się z chwilą, gdy magnetofon młodej policjantki Nancy zaczyna rejestrować na taśmie pierwsze słowa 66-letniej Dolores St. Jones, mieszkanki wyspy Little Tall w stanie Main. To jej ustami opowiedziana jest historia życia niezwykłej kobiety. (Uwielbiam kiedy King sięga po narrację pierwszoosobową).
Cała powieść jest zatem monologiem, w którym autor namiętnie korzysta ze swojego daru gawędziarstwa.
Dolores trafia na komisariat w związku z podejrzeniem o zamordowanie przez nią jej pracodawczyni nieprzyzwoicie bogatej Very Donovan. Wbrew temu czego spodziewają się władze i cała wyspa Dolores zamierza powiedzieć całą prawdę i to od początku do końca.
Jej opowieść sięga czasów, gdy jako osiemnastolatka wyszła za mąż za Johna,w którego gładkie czoło wpatrywała się w szkolnej bibliotece. Za Johna, który pierwszy wpierdol spuszcza jej jeszcze w czasie miodowego miesiąca i Johna który pewnego lata ’63 roku wpada po pijaku do studni i nie wydostaje się z niej żywy.
Trochę dalej w czasie umiejscowione są początki niezwykłej naznaczonej wręcz telepatycznym porozumieniem znajomości skromnej służącej Dolores i Very Donovan rozpuszczonej salonowej kocicy. Znajomości, które kończy się śmiercią tej drugiej, z czego teraz przychodzi tłumaczyć się Dolores.
Ciężko mi ocenić, która część żywota wyspiarki jest bardziej interesująca dla czytelnika: obraz jej relacji z mężem i trójką dzieci, codzienne zmagania o to by dalej dryfowa na powierzchni, czy też fragmenty poświęcone wyłącznie jej znajomości z Verą.
A jest to znajomość tak niezwykła, że aż w nieprawdopodobny sposób ujmująca. Obydwie kobiety dzieli wszystko: wykształcenie, sytuacja materialna, pozycja klasowa, podejście do ludzi a jednak to co ich połączy jest ponad tym co wymieniłam.
Vera, która traktuje wszystkich w bezlitosny sposób znajduje w pomiatanej służącej powiernicę i opiekunkę na stare lata. W zamian Vera ofiarowuje Dolores najcenniejszą radę „Kobiecie czasem nie pozostaje nic innego jak bycie jędzą”.
W mocno skróconej wersji z historią Dolores możemy zapoznać się filmie „Dolores Claiborne„, gdzie w tytułową rolę wciela się Kathy Bates. Obraz jest bardzo dobry jednak nie był wstanie ukazać, ani głębi relacji pomiędzy Verą, a Dolores, ani dramatu jaki rozgrywał się w sercach obydwu tych kobiet. Z resztą, film pomija sporo ważnych fragmentów powieści.
W przeciwieństwie do większości powieści Stephena Kinga, tą książkę czytała po aż pierwszy i wielce żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Polecam, nawet jeśli nie gustujecie w powieściach tego autora to „Dolores Claiborne” po prostu musi się Wa spodobać.
Moja ocena: 10/10
Dodaj komentarz