Najlepsze horrory i thrillery minionego roku 2013:
Witam Was pięknie w nowym roku:) Czas na małe podsumowanie. Przedstawiłam Wam listę tegorocznych produkcji z gatunków grozy, a Wy zdecydowaliście, które filmy podobały Wam się najbardziej.
Na pierwszym miejscu „Obecność”, czyli straszak o duchach produkcji James’a Wan’a. Przeze mnie przyjęty dosyć chłodno, ale Wy zdecydowaliście, że jest to najlepsza tegoroczna produkcja.
1. Obecność (5 głosów)
Na drugim miejscu zaraz za klasyczną opowieścią o duchach przyczaili się kosmici z „Dark Skies”. Dla mnie to najlepszy tegoroczny obraz. Dobrze, że zaskarbił sobie Waszą sympatię na tyle, że został tu uwzględniony.
2. Dark Skies (4 głosy)
Trzecie miejsce przypadło ex aequo dwóm thrillerom. „Połączenie”, które urzekać może warkom akcją i „House Hunting” za ciekawą, zagadkową fabułę i dobry klimat.
3. Połączenie (3 głosy), „House Hunting (3 głosy)
Dalej mamy znowuż ex aequo „Tragedię na przełęczy Dyatlova” i „Stokera. Również cieszy mnie obecność tych dwóch filmów w zestawieniu.
4. „Tragedia na przełęczy Dyatlova” (2 głosy), „Stoker” (2 głosy)
Po jednym głosiku dostały takie filmy jak „World War Z„, „Naznaczony 2„, „Udręczeni 2„, „Labirynt”, „Skinwalker Ranch”, „Polowanie na łowcę” i „VHS 2″.
Oby w tym nowym roku dobrych filmów było jeszcze więcej.
Pierwsze dwa miejsca to też moje typy:) A co do „Obecności”, to poleciłabym Ci obejrzeć go jeszcze raz. Ja za pierwszym razem miałam dość mieszane odczucia – liczyłam na coś bardziej odkrywczego niż żonglerka schematami. Ale potem, tak się złożyło, zobaczyłam ten film jeszcze raz, już nie ograniczona własnymi oczekiwaniami… i się zachwyciłam. Żonglerka schematami, owszem, ale z jaką wirtuozerią 😉
Już próbowałam, za drugim razem nie dotrwałam nawet do końca;)
Dziwne te wyniki: dwa filmy to nawet nie horrory, „Dark Skies” jest sztampowe, a „Tragedia w przełęczy Diatłowa” byłaby może i fajna, gdyby nie ta irytująca stylistyka mockumentary. Niestety jak tak patrzę na tytuły około 20 horrorów z 2013 roku, które zdążyłem obejrzeć, to nie był to zbyt ciekawy rok, natomiast zwycięstwo „The Conjuring” zasłużone. Nic nowego niby, ale Wan świetnie obchodzi się z ogranymi motywami kina grozy (dla odmiany w „Insidious: Chapter 2” już mu to za bardzo nie wychodziło). Cóż, może 2014 rok przyniesie więcej naprawdę dobrych filmów. 🙂
Ośmielę się nie zgodzić ze sztampowością „Dark skies”. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie oglądam wielu filmów o kosmitach. A „Dark skies” miło mnie zaskoczyło, bo więcej tu motywów i zagrań rodem z horroru nastrojowego niż sci-fi. Co do „Tragedii na przełęczy…” to się zgadzam, bo nie przepadam na stylizowaniem filmów na dokumenty, chyba, że ktoś robi to umiejętnie, a to niestety rzadkość.
Rok 2014… hym… na razie ostrzę sobie kły na „Duże, złe wilki”- premiera 7 marca.
Dzięki za przypomnienie o „Dużych, złych wilkach” – film już do znalezienia na sieci jak widzę :P, choć trudno to w sumie uznać za pełnogatunkowy horror. Co do „Dark Skies” to wyglądało dla mnie jak skrzyżowanie standardowego Ghost Story od Jamesa Wana z jakimś odcinkiem „Archiwum X”. Pojawia się tu masa typowych „dziwnych zjawisk”, których sensu twórcom nie chce się nawet objaśniać (po cholerę kosmici tworzyli jakieś dziwne budowle z przedmiotów, dlaczego wariowały ptaki itp. itd.) a oczywiście przybysze wyglądają dokładnie tak jak w każdym innym filmie. Nakręcone i zagrane jest to średnio: ani szczególnie dobrze, ani szczególnie źle, dlatego dla mnie ten film jest typowym amerykańskim średniaczkiem. Co do filmów z roku 2013 to polecam „Las Brujas de Zugarramurdi” Alexa de la Iglesii. Wprawdzie to bardziej czarna komedia o czarownicach, niż horror a i do znakomitego „Hiszpańskiego cyrku” się nie umywa, lecz i tak myślę obejrzeć warto.
Chyba się nie podpisałem w powyższym wpisie. W każdym razie „Big Bad Wolves” obejrzane. Fajny film, choć po superrekomendacjach Tarantino liczyłem na nieco więcej. Początek wyborny, potem wszystko nieco siada, zdarza się też parę głupotek, ale zakończenie nawet niezłe. No i całość bardzo fajnie łączy brutalny thriller z groteskową czarną komedią i to w tematyce, którą kino hollywoodzkie nie ośmieliłoby się potraktować inaczej niż ze śmiertelną powagą („Prisoners”), więc tym większe brawa.
Zachwytom Tarantino nie ufam od czasu „Wolf creak”, też zachwalał a film przeciętny. Muszę w końcu zrobić wpis o Prisoners – podobał mi się.