House of wax/ Gabinet figur woskowych (1953)
Henry Jarrod to artysta rzeźbiarz, którego ulubionym tworzywem jest wosk. Ma własne przynoszące skromne dochody muzeum figur woskowych, gdzie każde z jego dzieł ma dla niego samego wyjątkowe znaczenie. Pewnego dnia jego wspólnik postanawia podpalić przybytek Henry’ego w celu uzyskania forsy z polisy. Zrozpaczony rzeźbiarz traci wszytko i znika na jakiś czas.
Tymczasem jego niewierny przyjaciel zostaje zamordowany przez okaleczone monstrum w czarnym płaszczu.
Podobny los spotyka jego kochankę. Na arenie ponownie pojawia się Henry, niestety w wyniku wypadku stracił władzę w dłoniach i nogach. Otwiera nowe muzeum tym razem zamiast dostojnych figur historycznych postaci tym razem pragnie zaprezentować odwzorowanie momentu ich śmierci.
Legenda głosi, że był to pierwszy horror w 3 D. Co wydaje się dziwne z uwagi na to, że reżyser Andre de Toth był niewidomy na jedno oko, więc nie mógł swojego dzieła zobaczyć od tej strony. Żywotny Węgier dożył dziewięćdziesiątki i zmarł zanim na srebrny ekran wszedł remake jego horroru, „Dom woskowych ciał”. Może to i lepiej…
„Gabinet figur” woskowych nie ma w zasadzie nic wspólnego z dziełem z 2005 roku. Nowszy film to typowy głupkowaty slasher. Żeby podkreślić jego głupotę zaangażowano nawet Paris Hilton. Jej śmierć jest niewątpliwą zaletą tego obrazu.
Możecie kojarzyć także „Gabinet figur woskowych” („Waxwork”) z lat osiemdziesiątych, ale nie jest on uznawany za remake i słusznie.
Co się tyczy oryginału, jest to solidne stare kino z Vincentem Price’m w roli głównej. Jego osoba jest praktycznie gwarantem udanego seansu (podobnie jak Boris Karloff czy Bella Lugossi).
Widzimy na ekranie jak przeistacza się z dobrodusznego artysty w zimnego drania, który wyrzeka się swojej sztuki dla zadowolenia rządnych tanich podniet klientów.
Jak na horror jest mało straszny, natomiast trzyma w napięciu i postarano się o element zaskoczenia, więc spokojnie można go uznać za thriller. Sporo jest scen utrzymanych w duchu starych filmów grozy, jak pościg ciemną pustą ulicą za piękną, przerażoną niewiastą.
Zawsze zachęcam do klasyki więc i tym razem nie będzie inaczej.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:7
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:9
Oryginalność:8
To coś:8
75/100
W skali brutalności: 1/10
Jak dla mnie film jednak słaby, widziałem ostatnio remake, który trzyma poziom trochę bardziej 🙂
Zależy co kto lubi i co uważa za wysoki poziom:)
Dziś oglądam 🙂