Frontiere(s) (2007)
Jasmine wraz ze swoim ex, bratem i dwoma kumplami próbuje wydostać się z ogarniętego zamieszkami Paryża. Pech chce, że grupa musi się rozdzielić. Jasmine próbuje wraz z exem ratować postrzelonego braciszka, a dwaj pozostali goście uciekają po za granice miasta i w końcu lądują w motelu na odludziu. Nie mają pojęcia co ich tam spotka, zaś Jasmine i jej były chłopak nie mają pojęcia, że przyjdzie im podzielić los kumpli, gdy tylko przestąpią próg przybytku rodziny von Geisler.
Francuski obraz Xavier’a Gensa zrobił wokół siebie dużo zamieszania. Przede wszystkim dlatego, że jest dość okrutnym obrazem i nie zamierza się z tym kryć.
Jeśli zaś chodzi o fabułę to twórca również pojechał po całości. Rodzinka kanibali- to już było, to za mało!- stworzył więc rodzinkę nazistowskich kanibali. Nie ma co się śmiać, bo w jakiś sposób ten pomysł zdaje egzamin i podkręca jeszcze bardziej schizę z jaką mamy do czynienia zawsze, gdy na ekranie pojawia się sfora ludojadów z Dupaszewa Dolnego.
Bycie zjedzonym to raczej mało fajna perspektywa, ale już chyba lepsze to niż zostać wcielonym do rodzinki jako oblubienica jednego z pożeraczy ludzkiego mięsa. We „Frontiere(s) mamy do czynienia i z jednym i z drugim.
Nie wiem, czy reżyser pragnął stworzyć film z ambicjami, ale śmiem podejrzewać, że nie bez powodu pojawia się w nim wątek zamieszek politycznych w związku ze zwycięstwem jakiegoś skrajnie prawicowego polityka w połączeniu z motywem nazizmu i kanibalizmu.
Tego roztrząsać nie będę ni mniej jednak nasunęła mi się taka myśl, gdy skojarzyłam tego reżysera także z thrillerem „Divide„, który też jakby nie patrzeć porusza wątki polityczne i obrazuje odczłowieczenie.
„Frontiere(s)” ogląda się dobrze głównie ze względu na tępo akcji. Nieustanna ucieczka, nieustanna gonitwa. Do tego jeszcze bulwersujący wątek nieletniej małżonki upośledzonego Hansa Geislera i ich uszkodzonego potomstwa.
Nie jestem wielką fanką filmów bazujących na torturach, nie mniej jednak francuskie kino grozy najlepiej się w nich sprawdza.
Moja ocena:
Straszność:8
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:8
Zaskoczenie:5
Zabawa:7
Aktorstwo:8
Walory techniczne:8
Oryginalność:6
To coś:6
70/100
W skali brutalności:7/10
Zgadzam się, francuskie kino bije na głowę inne, jeśli chodzi o tortury.
4/10
Piosenka promujaca film rozwala…AWIM-Kill me…rewelacyjny tekst bardzo pasujacy do filmu, ktory (jak dla mnie) nie jest tylko projekcja pokazywania przemocy
Mi nie przypadł do gustu… Spodziewałam się też, że będzie więcej makabry. Bez polotu, bez jakiejś konkretnej fabuły czy historii… Taki nijaki moim zdaniem. 😉