Supermarket (2012)
Sylwester w supermarkecie. Szef ochrony właśnie dostaje reprymendę od kierownika sklepu za mało skuteczne pilnowanie złodziei. Tymczasem na parkingu małżeństwo zostaje skutecznie pozbawione akumulatora w swoim aucie. Mężczyzna wraca więc na hale żeby nabyć nowy i nie wraca. Chyba ktoś za bardzo wziął sobie do serca gadkę o skutecznym łapaniu złodziei.
Obejrzałam ten film z dwóch powodów:
1. Mama mówiła, że dobry, a ja jestem grzeczna i słucham mamy 🙂
2.Marian Dziędziel w obsadzie.
Do współczesnych polskich filmów podchodzę ostrożnie. Ostatnio przejechałam się na „Sępie”, który mimo iż powstał na bazie niezłego pomysłu ostatecznie okazał się płaski i nijaki. Może przez to, że usilnie naśladował amerykańskie kino sensacyjne, a może przez beznadziejna obsadę.
„Supermarket” to prosty film. Oparty na nieskomplikowanym scenariuszu i rozgrywający się na oszczędnej przestrzeni. Żadnych zaginionych organów, ot zwykła kradzież batona, od której zaczyna się mocna jazda. Siłą nośną fabuły jest konstrukcja postaci. Bohaterzy bardzo się od siebie różnią. Reprezentują różne postawy wobec prawa, wobec życia. Najstarszy z ochroniarzy pragnie rządzić żelazną ręką. Najmłodszy pracownik, jego przybrany syn to naiwny młodzian, który nie był w stanie przewidzieć konsekwencji swojego działania. Co nie dziwi wcale wobec ogromu narastającej wokół sprawy paranoi. Pozostałych dwóch ochroniarzy to kolejno młody ojciec, który traktuje pracę jako zło konieczne i niedoszły wojskowy, który lubi się wyżywać na złodziejaszkach. Jest i nasz nieszczęsny jubiler, który nie zapłacił za baton…
Rozgrywające się tu wydarzenia obserwowałam z rosnącym zdziwieniem i niejaką trwogą. W końcu coś takiego mogło się wydarzyć. I to jest najgorsze.
Po za fabułą zaletą filmu jest także dobór obsady. Marian Dziędziel jest świetny jak zawsze. Partnerują mu mało znani aktorzy, żadne tam gwiazdy pudelka. Moją uwagę zwrócił odtwórca roli Himka. Spisał się całkiem dobrze, a nawet jeśli nie, to całkiem dobrze wyglądał 😉
To całkiem solidny polski thriller, który nie stara się być na siłę światowy, lecz bazuje na tym co można nazwać polskimi realiami.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:7
Zaskoczenie:8
Zabawa:7
Oryginalność:7
To coś:6
Walory techniczne:6
Aktorstwo:8
67/100
W skali brutalności:1/10
4/10
Różne noty ten film zbiera. Polskiego kina nie lubię, ale… cóż, chyba dam mu szansę, przynajmniej na dwadzieścia minut 😀
To fakt jest różnie. Na pewno nie jest to żadne arcydzieło. Ja do polskiego kina w ogóle nie mogę się ustosunkować. Z jednej strony lubię stare polskie horrory, kino offowe, ale nie mogę patrzeć na te żałosne romantyczne twory o dupie maryni i prób naśladowania kina amerykańskiego, co zwyczajnie im nie wychodzi.
jeśli polskie realia w kontekście tego filmu – to lepszy jest DOM ZŁY (2009) chaos kadrów , krągłe kształty K.P. i klimaty PRL-u bardziej mnie urzekły .