Conjuring/ Obecność (2013)
Rodzina Perron przeprowadza się do nowego domu. Nowy dom jest dość zapuszczony, pełny tajemniczych schowków i zabytkowych przedmiotów. Liczna chalastra zaczyna czuć się nieswojo w tym miejscu. W nocy słychać dziwne odgłosy, coś śmierdzi padliną, jedna z córek jest przekonana, że w nocy coś chwyta ją za nogę, druga zaczyna intensywnie lunatykować, etc.
W nowym obrazie Jamesa Wan’a nie zabraknie żadnego z typowych zagrywek ghost story. Po za wcześniej wymienionymi przymiotami mamy tu także: Śmierć psa, martwe ptaki, wisielców, klątwę czarownicy, nawiedzoną lalkę, nawiedzoną pozytywkę, dziecko zaprzyjaźniające się z duchem, starą szafę, próby uchwycenia duchów na nagraniu z kamery i na zdjęciu i oczywiście egzorcyzmy.
Czytając komentarze w sieci na temat tego filmu nabrałam na niego chęci mimo iż na początku byłam sceptyczna. Jeżeli co drugi komentarz do filmu krzyczy, że to film na równi z „Egzorcystą” a w najgorszym przypadku porównywany do „Egzorcyzmów Emily Rose” to człowieka może zmylić…
„Egzorcysty” of course się nie spodziewałam, nie liczyłam, że wyjdę blada z seansu jak zapowiadali Ci, którzy na filmie już byli, ale liczyłam na całkiem dobry straszak.
A co tu tak szczerze mówiąc mamy? Trzy niezłe sceny, aczkolwiek mało oryginalne. Wszytko co widzimy na ekranie już gdzieś było. A to w „Amityville„, a to znowuż w „Egzorcyzmach… tej czy tamtej”. Można spokojnie przewidzieć następną scenę. W dodatku pierwsza połowa filmu jest po prostu nudna.
Jams Wan zrobił film bazujący na klasycznym ujęciu tematu nawiedzonego domu i nawet nie próbował wprowadzać do tego tematu niczego nowatorskiego. Wszystko jest takie… podręcznikowe. Mimo iż te elementy w innych obrazach się sprawdzały to tu wrzucone bez najmniejszego wysiłku do jednego worka nie zdały egzaminu z grozy.
Kiepsko spisali się również aktorzy. W roli matki, czyli Carolym Perron mamy Lili Taylor, która w każdym filmie wygląda jak menelka na głodzie a jej ekspresja ogranicza się do grymasu strapienia na twarzy. Ojciec, Roger przemyka gdzieś praktycznie niezauważalny i gdybym teraz miała powiedzieć jak wyglądał, czy jak się zachowywał to nie byłabym w stanie. Dzieciaków mają co niemiara. Taki tłok sprawił, że żadne z nich nie miało szansy zwrócić mojej uwagi. Sytuację ratują postaci 'łowców duchów’ to jest Lorraine i Ed Warren czyli Vera Famiga i Patrick Willson. Stworzyli bardzo fajny duet.
Podobało mi się to, że akcja filmu osadzona jest w latach ’70, taki ukłon w stronę klasyki. Zdjęcia przeciętne, muzyka? – nie zauważyłam.
Podsumowując, jest bardzo, bardzo przeciętnie.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:6
Klimat:6
Zaskoczenie:3
Zabawa:6
Aktorstwo:6
Dialogi:5
Zdjęcia:7
Oryginalność:5
To coś:5
56/100
Czekałem na tę recenzję jak na żadną inną. Ileż to ja się naczytałem (w tym wywiad z twórcami), że ów film… a nie przepraszam – arcydzieło jest powrotem do korzeni. Nowa jakoś wprowadzająca sztukę horroru w nową epokę etc. Setki, a może tysiące przestudiowanych dokumentów o egzorcyzmach, rozmowy z osobami, które tego doświadczyły, sprawiały, iż filmu nie widziałem, a już się bałem. Czekałem tylko na informację o zbiorowych zgonach w kinie wywołanych przerażeniem ;). Miało być wybitnie, wyszło jak zwykle. Z nudów może kiedyś obejrzę. btw: świetne masz tytuły swych recenzji.
Nie czekałam na ten film, dopiero jak wszedł do kin, pojawiły się recenzje i mnóstwo entuzjastycznych komentarzy postanowiłam, że się skuszę. Jeśli go nie oglądałaś, to może jednak zerknij, bo na serio wszyscy pieją z zachwytu, więc… może… może coś w tym jest, a ja jestem jakaś 'lewa’ 😉
Ufam Ci. Oceny filmów w przedziale 70 – 79 to filmy dla mnie ;). Tylko Sierocińca nigdy Ci nie wybaczę – miało być 100!!! ;p
Sierociniec chyba miał niezłą ocenę z tego co pamiętam i film całkiem mi się podobał- ogólnie hiszpańskie horrory są bardzo bardzo dobre. Stówę dostają te tytuły, do których mam jakiś chory sentyment, jakoś dziwnie do mnie trafiają, bardziej niż inne.
Muszę ogólnie zrobić jakiś opis do tych ocen, żeby było wiadomo od jakiej sumy w ogóle się za to brać, choć podejrzewam, że większość czytelników wyczuwa, że poniżej 45 to nie ma co tykać filmu.
Ogólnie możesz dodać jakiś wskaźnik krwawych scen, niektórzy nie lubią tego oglądać. I zmień wskaźnik straszności.
Np. Internat co straszność była chyba 8/10 wcale mnie nie przestraszył w żaden możliwy sposób. A cichy dom co straszność była 6/10 pod względem straszności według mnie był lepszy od internatu.
Ogólnie świetny blog. Bardzo lubię go czytać i jak znajdę tylko jakiś horror zaraz sprawdzam czy jest recenzja i czy warto oglądać.
Właśnie ta straszność jest tutaj problemem sporym, bo często używam jej zamiennie w domyśle z 'napięciem’ w przypadku thrillerów. Co do „Internatu” to ta straszność odnosiła się nie do jakiś konkretnych mrożących krew w żyłach scen tylko ogólnego klimatu grozy, ale to jest moje osobiste odczucie. Ten film ogólnie większości osób się nie podobał, to też chciałam go 'dopieścić’ moją oceną. A „Cichy dom” to remake, remake prawie zawsze oceniam niżej niż projekty nowe, chyba że coś ciekawszego wprowadzają – a w tym przypadku zmiany poszły raczej w złą stronę.
O brutalności zawsze staram się wspominać w treści wpisu. Mogę dorzuć wskaźnik, ale to już po za skalą.
A mi się podobał 🙂 może dupy nie urywa ale parę razy się wystraszyłam 🙂 spokojnie dałabym mu 7/10 🙂
Zazwyczaj zgadzam się z Twoimi ocenami, dlatego często szukając horroru na bezsenną noc właśnie nimi się kieruję, ale w tym wypadku muszę stanowczo zaprotestować.FILM JEST ŚWIETNY! Kawał dobrego kina, i naprawdę przeraża.
A widzisz i ja jestem omylna nie zawsze w moja opinia jest zbieżna z Twoją, z Waszymi. Ja w tym filmie nie zobaczyłam nic co mogło by go w moim odczuciu wynieść ponad średni, ale zawsze to jest moja opinia, można się nią sugerować lub nie. Wielu osobom ten film się spodobał więc jesteś w zdecydowanej większości:)
4/10 w porywach 5/10
może i to wszystko gdzieś już było, może gra aktorów nie porywa ale.. no właśnie – smaczku temu filmu dodaje to ,że jest na podstawie autentycznych wydarzeń związanych z Warrenami i Perronami a lalka Anabell to wisienka na torcie
Widzę, że bardzo wierzysz dystrybutorom:) Tu masz ciekawy artykuł na jednej z moich ulubionych stron, dowiesz się ile jest prawdy w „Obecności”;):
catinthewell.pl/6024/czy-w-harrisville-naprawde-straszy-komentarz-do-filmu-obecnosc-2013/
Recenzja fajna, ale nie polecam się sugerować recenzjami ponieważ każdy ma swój gust, komuś film się nie podoba a kto inny może go pokochać. Ja osobiście kocham Obecność i Anabelle. Pozdrawiam wszystkich 🙂