World War Z (2013)
Gerry były pracownik ONZ wraz z rodziną przemierza zatłoczone ulice Nowego Yorku gdy w drugim końcu ulicy następuje gwałtowny wybuch, a ludzie zaczynają wariować. To co wydawało się zbiorową histerią okazuje się objawem dziwnej choroby zmieniającej ludzi w krwiożercze bestie w ciągu 12 sekund. Mężczyźnie i jego bliskim udaje się znaleźć schronienie, jednak- nic za darmo teraz musi pomóc władzom w dojściu do prawdy na temat dziwnej zarazy początkowo branej za wyjątkowo groźną odmianę wścieklizny.
„World war Z” był chyba jednym z najbardziej oczekiwanych filmów roku. Książka na której „podstawie powstał scenariusz” była wyjątkowo pozytywnie przyjęta, to też reżyser, Marc Foster, zakasał rękawy i postanowił nakręcić film.
Max Brooks syn znanego scenarzysty, autor książki przedstawia historię pisarza, który w rok po tym jak udało się „opanować” zagładę Ziemi wyrusza w podróż po świecie by z relacji różnych osób w najróżniejszych zakątkach świata stworzyć swoiste kompendium survivalu w wypadku ataku Zombie, tj. Zaków. To dzieło mało optymistyczne ukazujące słabości ludzi i władzy.
Co więc wspólnego ma książka z filmem? Wygląda na to, że niewiele:)
Brad Pitt wciela się w postać wcześniej wspomnianego Garrego, który nie jest jakimś przeciętniaczkiem i szaraczkiem lecz zahartowanym w wojenne zawierusze bohaterem. Nie działa jednak z wielkim rozmachem w stylu komandosa. Głównie martwi się o porzuconą rodzinę i kombinuje jak do nich wrócić. Niezbyt angażuje się w sprawy świata. To z jednej strony dobre dla fabuły i kiepskie jednocześnie. Zależy czego się oczekuje. Aktorsko nie popisał się szczególnie, bo też jego postać w porównaniu z jego innymi rolami jest dość nijaka.
Moje oczekiwania wobec filmu były zupełnie inne. Nie liczyłam na wierną adaptację książki, ale za to spodziewałam się powalającego tępa akcji w hollywoodzkim brawurowym stylu. Niestety obraz nie dostarczył mi ani wrażeń wizualnych- dobre akcje takie jak znana z trailera scena z tabunami zombie pod murem w Jerozolimie można policzyć na palcach jednej ręki. Niestety zombie nie wspinają się do helikoptera, co widzimy na filmowym plakacie.
Miałam wrażenie, że twórca Marc Foster, który słynie zarówno z kina spektakularnych efektów („Qantum of solace”) jak i filmów o głębszym przesłaniu („Stay”) do końca nie wiedział, w którym kierunku ostatecznie iść. w efekcie mamy miałki półśrodek – ani to kino poruszające ani rozrywkowe. Trochę się nudziłam oglądając go.
Co się jeszcze tyczy fabuły „World War Z” nie jest do końca filmem o zombie, bardziej o zombiopodobnej zarazie, bo nie każdego ona dotyczy a i znajdzie się ciekawy sposób na „ominięcie” zombiaków. Duży plus za ten pomysł.
Podsumowując, film bardziej mnie rozczarował niż zachwycił. Kilka dobrych momentów, niezłe efekty, niestety brak konkretnej puenty i słodkopierdzące zakończenie- brakowało tylko przemówienia prezydenta i powiewającej gwieździstej flagi.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:6
Klimat:6
Zaskoczenie:6
Zabawa:5
Aktorstwo:6
Zdjęcia:9
To coś:6
Oryginalność:6
Dialogi:6
63/100
onnemort napisał
z tego co piszesz to warto obejrzeć ten film 🙂
bradesinarus napisał
„słodkopierdzące zakończenie- brakowało tylko przemówienia prezydenta i powiewającej gwieździstej flagi”
Zgodzę się z tobą w kwestii tego, że to zakończenie nie jest najlepsze. Uważam, że pozostawienie tego finału, którego zmianę wymusił sam Brad Pitt ( Podobno znacznie bardziej pesymistycznego, z wielką sceną batalistyczną na Placu Czerwonym i wątkiem żony głównego bohatera zmuszonej w obozie dla uchodźców do prostytucji) byłoby rozwiązaniem zdecydowanie lepszym i bardziej klimatycznym. Choć tak do końca nie jestem przekonany czy takie rzeczy przeszłyby przy PG-13.
ilsa333 napisał
Po prostu nie mieli jaj i tyle. A Ci, którzy nie mają jaj nie powinni brać się za horrory, jest tyle innych gatunków, którym łatwiej spełnić wymogi PG-13. Proste i logiczne:) Podobna refleksja naszła mnie po seansie „Domu na końcu ulicy”. Jak chce się wszystkim dogodzić to zawsze się to źle kończy.
bradesinarus napisał
A wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? Że gdzie bym nie czytał (np. tu to wszyscy uważają, że aktualne zakończenie jest lepsze.
ilsa333 napisał
Ja nawet nie wiedziałam, że był pomysł na inne zakończenie:) Choć przebiegło mi to po głowie- że chyba nie powinni tak przesłodzić tej historii, bo w książce obraz całej epidemii nie jest taki różowy, ale cóż… skopali sprawę, mógł być z tego kawał dobrego kina a wyszło jak zawsze.