Aftershock (2012)
„Aftershock” to thriller inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce pewnej koszmarnej nocy w Chile po trzęsieniu ziemi. Wieści z „kraju na końcu świata”- jak określa swoją ojczyznę pisarka Isabel Allende- rzadko kiedy docierają do Polski, nie mniej jednak, mnie Chile zawsze jawiło się jako inspirujący, ale barbarzyński kraj.
Nicolas Lopez postanowił ujawnić niechlubną kartę historii poprzez zaprezentowanie widzowi iście makabrycznej opowieści.
Film zaczyna się nudnawo i typowo. Przez pół godziny bohaterzy nic tylko chlają, tańczą i próbują wejść na jak najwyższy poziom zajebania się.
Nasi bohaterowie to kolejno: Gringo, czyli amerykański turysta, dwaj jego kuple chiliski, zamożny grubasek Pollo i jego bliski przyjaciel Ariel, cierpiący po rozstaniu z ukochaną. Do kompletu mamy trzy niewiasty: sztywną i wiecznie nadąsaną Monice, jej rozentuzjazmowaną perspektywą naćpania i nachlania się siostrę Kylie i Rosjankę Irinę. W tym zestawie bohaterowie zostają postawieni w sytuacji wszech ogarniającej katastrofy w momencie, gdy dochodzi do wstrząsów, a buda w której imprezują zawala się im na głowy. Wszędzie śmierć, krew, flaki, oderwane kończyny i masakra. Bohaterowie starają się znaleźć jakąś drogę ucieczki ku bezpiecznemu schronieniu jednak okazuje się to a wykonalne.
W czasie tragicznego zajścia doszło do zawalenia Chilijskiego więzienia i teraz po ulicach zrujnowanego miasta grasuje ponad dwustu niebezpiecznych zbirów – tak żeby było jeszcze bardziej „zabawnie”.
Tak więc, cóż mogę rzecz… lubię filmy z motywami klęsk żywiołowych- są bardzo efektowne i pełne napięcia, jednak to co tu widzimy jest bardziej konsekwencją tejże tragedii niż samym zjawiskiem natury.
Nasi bohaterowie muszą skupić się głównie na ucieczce przed więźniami, którzy mają wielką chęć na zbiorowy gwałt do czego w końcu dojdzie i widzowi takie rarytasy nie zostaną oszczędzone.
Tak więc w skrócie mamy: imprezę, imprezę, imprezę, śmierć, mord, gwałt, palenie żywcem i tsunami- wszystko zaprezentowane z pieczołowitą dokładnością, oraz okraszone paroma humorystycznymi akcentami jak chociażby kradzież dłoni:)
No, to tyle:) Nie uznałabym tego za jakiś osiągnięcie w gatunku, ale jak ktoś ma ochotę na odrobinę mocnych wrażeń to może zerknąć.
Moja ocena:
Straszność: 8
Fabuła:7
Klimat:5
Zabawa:6
Aktorstwo:6
Dialogi:7
Oryginalność:6
To coś:4
Zdjęcia:7
Zaskoczenie:6
62/100
gimcio123 napisał
OO super blog. Szukałem czegos takiego. Horrory uwielbiam ale cięzko poczytac o nich coś sensownego.
ilsa333 napisał
Bardzo miłe słowa:) Mam nadzieję, że treść bloga Ci się przysłuży. Oczywiście zapraszam częściej:)