Mama (2013)
Jeffrey z nieznanych nikomu przyczyn zabija swoich współpracowników oraz żonę i uprowadza córki, roczną Liliy i pięcioletnią Viktorię.
Roztrzęsiony mężczyzna w końcu powoduje wypadek samochodowy i ląduje z córkami na drzewie, gdzieś w leśnej głuszy. Udaje im się jednak przeżyć i znajdują schronienie w opuszczonej chacie…
Właśnie tam, po pięciu latach prywatni detektywi wynajęci przez brata Jeffa, Lucasa, odnajdują dwie kompletnie zdziczałe, małe istotki. Po ich ojcu nie ma śladu.
Lucas, któremu bardzo zależało na znalezieniu zaginionych przygarnia wraz ze swoją dziewczyną, Annabel dwie bratanice. Z pomocą przychodzi mu psychiatra, doktor Dreyfuss, który zauważa, że po za sporą regresją rozwoju Viktorii i Liliy dzieje się z nimi coś jeszcze. Tu na arenę wkracza tytułowa Mama. Mama pojawia się w opowieściach Viktorii, jednak nie sposób dowiedzieć się kim ona jest, ani czego chce od dziewczynek.
Jest to najnowszy thriller Guliermo del Toro. Reżyserem de facto jest Andres Muschietti (ktokolwiek to jest?) jednak to nazwisko producenta jest głównym motorem napędowym promocji tego obrazu.
Wybrałam się wczoraj do kina na seans z „Mamą” i nie mogę powiedzieć żebym tego żałowała. Wiadomo, oglądanie horroru w kinie ma swoje minusy, choćby fakt, że zawsze na sali kinowej mogą się trafić jacyś idioci. Doświadczenie mnie nauczyło, że zawsze znajdzie się grupa debilnie chichoczących wyrostków, którzy właśnie za pomocą donośnych komentarzy i salw śmiechu próbują sobie rozładować napięcie. A momentów napięcia, czy typowych dla horrorów scary shots, gdzie jakiś przerażający twór wyskakuje z ciemnego kąta, w „Mamie” nie brakuje. Nie wiem jaki efekt dadzą na małym ekranie, ale na dużym robiły wrażenie.
Jeśli chodzi o poziom grozy to jest tu całkiem fajnie.
Problemy zaczynają się w momencie, gdy bliżej poznajemy tytułową Mamę. Jej historia jest bardzo banalna, a sam wygląd- gdy wreszcie ujrzymy dokładnie jej oblicze- jest dość żałosny i oczywiście wygenerowany komputerowo, w dodatku dość niestarannie.
Napięcie w filmie jest zbudowane bardzo sprawnie, klimat jest na swoim miejscu. Niektóre momenty, tak jak wspomniałam, naprawdę mogą przestraszyć. Kreacje dwóch małych dziewczynek bardzo dobrze zagrane.
Same zachowania małych bohaterek, Viktorii i Lily, mogą wzbudzić niepokój: Łażenie na czworaka, jedzenie motyli, zabawy z niewidzialną istotą i tworzenie dziwacznych rysunków.
Za muzykę filmową odpowiadał Fernando Valzguez, który przysłużył się klimatowi nie jednego horroru i tym razem też odwalił kawał dobrej roboty. Muzyka doskonale zsynchronizowana jest z obrazem, podkreślająca wagę poszczególnych wydarzeń, podkręcająca tragizm niektórych sytuacji.
Jak to często u mnie bywa, nie podobało mi się zakończenie. Końcówka filmu jest niestety nazbyt melodramatyczna. Sama scena na klifie, sposób montażu tych ostatnich scen i nawał komputerowych efektów popsuł mi nastrój.
Film nie spełnił w pełni moich oczekiwań. Historia okazała się nazbyt tendencyjna i niezaskakująca. Jeśli ktoś jest fanem hiszpańskich horrorów to może mu tu trochę zabraknąć hiszpańskiego ducha, bo film zrobiony jest ewidentnie na modłę amerykańską, przez co bardziej przypomina powiedzmy „The Ring” niż na przykład „Sierociniec”.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:6
Klimat:7
Zdjęcia:7
Zaskoczenie:4
Zabawa:7
Dialogi:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:7
65/100
Gość: asia, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
A mnie ten film rozczarował. Nie uważam seansu za zbyt udany i to, niestety, właśnie przez Mamę. Wolałbym w tej roli prawdziwą aktorkę. Może nie byłaby tak efektowna, ale i tak o 100 razy lepsza niż to coś co wglądało jakby wypełzło z gry komputerowej z połowy lat 90-tych. Zakończenie też nieszczególne. Tak jakby twórcy nie mogli się zdecydować: kończymy film happy endem czy nie. I postawili na coś pomiędzy. Wyszło nijako i beznamiętnie.
ilsa333 napisał
Widzisz, ja od początku zapatrywałam się na ten film dość ostrożnie to też moje rozczarowanie nie było tak wielkie. Oczekiwań do końca nie spełnił, ale wiem, że mogło być gorzej. Owszem, zgadzam się z Tobą co do postaci Mamy i co do zakończenia- jak pisałam. Ale film ma też swoje plusy, mnie potrafił momentami wystraszyć, a to już coś:)