Diabeł (1972)
Diabeł w reżyserii Andrzeja Żuławskiego jest na pewno jednym z najbardziej chorych filmów jakie miałam okazje zobaczyć. Robiłam do niego dwa podejścia zanim zobaczyłam go w całości. Na pewno nie jest to kino łatwe.
Rok 1793 Wielkopolska. Z klasztoru będącego jednocześnie więzieniem dżentelmen nie podający swojego imienia uwalnia niedoszłego królobójcę, Jakuba. Wyprowadza go stamtąd pośród powszechnego zamieszania, uprowadzają jeszcze tamtejszą zakonnicę która ma służyć Jakubowi za towarzyszkę w drodze do domu.
Nie mam pojęcia, w którym miejscu należało by przerwać streszczanie fabuły tego filmu. Podejrzewam, że nawet jakby streściła tu calutki film nie ułatwiło by to nikomu jego odbioru, ani nie popsuło niespodzianki jaką ten obraz jest.
Widz szybko zorientuje się kto jest tytułowym diabłem. „Dobrodziej” Jakuba kieruje nim od samego momentu przestąpienia progu klasztoru. Wręcza brzytwę, nakazuje być Jezusem oczyszczającym świat z grzechu, dba by Jakub zawsze pojawił się w niewłaściwym miejscu i czasie.
„Diabeł” jest utworem bardzo poetyckim. Fabuła może kojarzyć się widzowi z losami „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Podobni jak ten romantyczny bohater Jakub próbując zabić króla mdleje w ostatniej chwili i zostaje złapany. (Kordian co prawda dybał na życie cara). Poetycka jest także cała otoczka filmu. Dialogi, monologi są przesiąknięte często niezrozumiałą symboliką.
Jakub miota się jak szalony biega po lasach napotykając coraz to nowsze cuda i dziwy. Wszyscy bohaterowie opowieści zachowują się jakby byli na ostrym haju.
Jakub nie mogąc pogodzić się z „prawdą” jaką objawia mu diabeł wyżyna po kolei większość pojawiających się po drodze postaci.
Ekspresja jaką posługuje się ten film jest na pewno nadnaturalną. Nie jest to obraz który w obecnych czasach może przerazić, Choć gdy został wyprodukowany z miejsca zakazała go cenzura, na pewno wzbudzi w widzu uczucie pomieszania. Tego co tam widzimy nie sposób ogarnąć rozumem. Każdą kolejną scenę śledziłam z rosnącym niedowierzaniem. I mimo iż niełatwy odbiór filmu sprawiał że momentami miałam ochotę odwrócić głowę i uciąć sobie drzemkę to i tak jestem pod wrażeniem tej wielowymiarowej wizji.
Film jest także mocno teatralny, popisy poszczególnych aktorów, ich epileptyczne podrygi przyprawiają o zawrót głowy. Są też nieco śmieszne- po prostu. Schiza goni schizę i nie bardzo wiadomo do czego to zmierza. Nie wiem nawet czy sam Żuławski się w tym nie pogubił.
W „Diable” spotkamy sporo znanych aktorskich twarzy. Przede wszystkim mistrzowska jest tu rola diabła- tancerza zagrana przez Wojciecha Pszoniaka. W postać Jakuba wciela się Leszek Teleszyński. Nie zabraknie też młodej Małgorzaty Braunek.
Co się tyczy zdjęć i montażu to jest tu nieco niechlujnie. Nie wiem czy to niechlujstwo jest celowe i też „coś tam” ma nam pokazać, czy po prostu wszyscy byli tam naćpani łącznie z operatorami i montażystami.
Warto obejrzeć jako egzotyczną ciekawostkę, coś kompletnie odjechanego:)
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:5
Klimat:10
Zdjęcia:6
Zaskoczenie:8
Oryginalność:10
To coś:8
Aktorstwo:9
Dialogi:8
Zabawa:6
75/100
pscottie150 napisał
Masz bardzo ciawego bloga. Będę częściej tu zaglądać 🙂
ilsa333 napisał
A zapraszam, zapraszam:)
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
7/10