Halloween – Zbiór opowiadań:
M.M.Kałużyńska, Ł. Śmigiel, P.Rowicki, B.Czartoryski, R.Cichowlas, Ł.Orbitowski, K.Rogińska, K.Krycz, K.Maciejewski, D. Kain, I.Szolc.
Halloween już za nami, ale klimat towarzyszący temu świętu możemy odnaleźć na co dzień w wielu produkcjach filmowych i propozycjach literackich. Jednym z takich typowo halloweenowych dzieł jest zbiór opowiadań, który ukazał się nakładem wydawnictwa Oficynka.
Książka jest nieduża i w porównaniu z np. „Drood’em”, którego teraz czytam jest o niebo poręczniejsza. Składa się z jedenastu opowiadań autorstwa wyżej wymienionych pisarzy. Większość nazwisk jest mi nieznana. Miałam przyjemność zapoznać się jedynie z twórczością dwojga z jedenastu autorów:Łukaszem Śmigielem („Mordercy”) i Izabelą Szolc („Ciotka małych dziewczynek”). Mimo iż obstawiałam, że będą faworytami w tym zbiorze, to wypadli w moich oczach raczej kiepsko.
Kilka opowiadań ze zbioru zapadło mi w pamięć dosyć mocno, reszta przeszła bez większego echa.
Moją uwagę przykuło powiadanie „Rodzina jeży” Katarzyny Rogińskiej, które typowym opowiadaniem grozy na pewno nie jest. Zarówno pod kątem treści jak i sposobu jej prezentowania Rogińska przypomina mi rosyjską pisarkę młodszego pokolenia Irinie Dienieżkine („Daj mi!”)- to komplement rzecz jasna:).
Innym opowiadaniem, które zasługuje na wyróżnienie są „Groby żywych”, którego autorem jest Robert Cichowlas. Smutek sączący się z kartek jego krótkiej opowiastki odczułam wyraźnie. W jego historii nie występują upiory, duchy czy inne maszkary. Autora bardziej zajmuje tematyka śmierci i życia po niej w mniej komercyjnej formie.
„Książę kłamców” Dawida Kaina najbardziej wyróżnia się na poziomie walorów językowych. Jego opowiadanie czytało mi się zdecydowanie najprzyjemniej. Sprawnemu pióru towarzyszyła ciekawa wizja, której znowuż bliżej do thrillera niż horroru. Niemniej uważam to opowiadanie za najbardziej pomysłowe i nowatorskie.
Iza Szolc zaintrygowała, ale też zmęczyła mnie nadmiarem niejasności.
Pozostałe opowiadania to typowe opowiastki w stylu „Bloody Mary” i jej podobnych, kurczowo trzymające się halloween’owych obrządków- no, może po za Śmiglem, który po raz kolejny sięga po postać Manu Ibaneza („Mordercy”). Bardziej niż wyróżnione przeze mnie opowiadania spełniają swoją „horrorową” rolę, ale nie stały się w moim odczuciu niczym innym jak czystą rozrywką.
Moja ocena:6/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Oficynka
Dodaj komentarz