Abraham Lincoln łowca wampirów (2012)
Dawno nie miałam do czynienia z TAKĄ bzdurą opowiedzianą z takim patosem…
Ale czego można się spodziewać, gdy twórca rozbujanej estetyki filmów akcji o dzielnych bohaterach usiądzie na fotelu reżyserskim obok kolesia któremu mrok, wampiryzm i Johny Depp są całym światem? Piję tu do Timura Bekmambetow’a i Tima Burtona, którym to zawdzięczamy to dzieło.
To ci dopiero był pomysł, żeby z legendarnego prezydenta robić łowce wampirów. Pewien człowiek napisał o tym, książkę dwaj następni postanowili przełożyć to na język filmu. Kiedy zobaczyłam w kinie trailer „Abrahama…” nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Czy naprawdę amerykański kryzys popycha filmowców do pokrzepiania wiary w wartości amerykańskiej konstytucji za pomocą zmierzchopodonych produkcji?
Tytuł tej notki dokładnie obrazuje do to zobaczymy w czasie seansu. Ale zanim ujrzymy owe wampiry na koniach rzucające końmi (to nie jest żart- przysięgam:) Poznamy ckliwą historie będąca kolejną profanacją obrazu wampiryzmu, który udało się stworzyć Stockerowi, czy Le Fanu Poznamy młodego rozjuszonego Abrahama Lincolna, którego matka została zagryziona przez paskudnego stwora będącego wampirem. Umarła w katuszach z wzniosłymi słowami na ustach. Słowa te Abraham powtarzać nam będzie przez cały film, żebyśmy nie zapomnieli w ferworze uciech estetycznych jaki to pouczający obraz…
Tak więc Młody dorasta sobie w poczuciu krzywdy z jedynym tylko marzeniem w sercu: zemścić się na podłym wampirze. U progu dorosłości na swojej drodze spotyka gościa, który chętny jest mu pomóc w realizacji planu zemsty. Ów tajemniczy człowiek zostaje jego mentorem i przyjacielem, to dzięki niemu młody Abraham nauczy się ścinać topole jednym zamachnięciem siekiery.
Będzie niczym super bohater: za dnia skromny subiekt w sklepie- w nocy krwawy morderca, polujący na przeklęta rasę. W miedzy czasie studiować będzie mądre księgi i dzięki wrodzonej charyzmie i sprawiedliwej duszy zostanie wkrótce prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Wszytko będzie trącić ostrą paranoją. Będziemy mieć przed oczyma jakiś groteskowy obraz obleczony w złote ramy patosu. Nagromadzenie w scenariuszu scen walki jest tak wielkie ze aż się wylewają bokami. Co krok to rzeź, ale nie zwykła. Zawsze brawurowa. Po bajecznemu przekoloryzowana. Ciężko to wszystko przyjąć o wiadomości… Takie nagromadzenie nonsensu może przyjąć tylko najbardziej przepalony środkami zakazanymi mózg.
Chcąc być dobrym widzem i dobrym człowiekiem skłoniłam mój umysł nie będący już dalej w stanie śledzić akcji i szukać tam jakiejkolwiek logiki, do odnalezienia usprawiedliwienia dla takiego czynu, dla takiego filmu. Być może pod tą taniuśką rozrywką ukrywa się jakiś słodko pierdzący moralitet? „Wampiryzm jako alegoria wyzysku niższych klas społecznych?” Hej, czyżbym załapała głębszy sens tego filmu? Hej ,być może, ale jaką trzeba mieć opinie o odbiorcach żeby karmić ich takim shitem tylko po to, żeby przemycić wyższe wartości. Hej, idioci pójdą na filmik o wampirach i prze okazji przypomną sobie wzniosłe idee jakie zrodziły się w naszym pięknym kraju. A może powód jest dużo bardziej prozaiczny i taki sam jak zazwyczaj? Mania wielkości. Sen o amerykańskim śnie. Nasz prezydent to super bohater nie jakiś tam zwykły człowiek. Co tam, że wyrżnęliśmy w pień rdzenny mieszkańców tej ziemi? Grunt, że pokonaliśmy hordy wampirów i uchroniliśmy świat przed ich krwawymi rządami!
Ciekawe, czy amerykańskie nastki są zabierane na to do kin przez nauczycieli historii. Hi, hi. Dziękuję, nie mam więcej teorii:)
Moja ocena:
Straszność: 0
Fabuła: 2
Klimat:1
Aktorstwo: 3
Zdjęcia: 6
Zabawa:3
Oryginalność: 10
Zaskoczenie: 4
To „coś”: 0
Dialogi: 2
31/100
zax454 napisał
Mi pomimo słabych ocen i mało zaskakującej fabuły film nawet się podobał.
ilsa333 napisał
Wiesz, nie mnie to oceniać, ale to czy film się spodoba czy nie zależy od oczekiwań. Widocznie w jakiś sposób w nie trafił.