And baby will fall/ Będziemy mieli dziecko (2011)
Ivy i jej mąż David są ucieleśnieniem wizji o szczęśliwej amerykańskiej rodzinie. Do szczęścia potrzeba im jeszcze tylko małego skrzeczącego dziecka.
Młode małżeństwo robi co w ich mocy aby ten plan ziścić. Dwie poprzednie próby powiększenia rodziny zakończyły się klęską, więc gdy Ivy ponownie zachodzi w ciążę ją i jej męża ogarnia lekka paranoja na punkcie nienarodzonego dziecka. „Wszystko będzie dobrze”- powtarzają sobie i faktycznie- wszystko na to wskazuje.
Po przeprowadzce do nowego domu młodzi postanawiają urządzić wyprzedaż garażową by pozbyć się gratów po poprzednim właścicielu, wtedy zjawia się stara znajoma, Melinda, która również jest w ciąży….
Równie szybko jak się pojawia tak też znika, ale pech chce ze znika tuż po opuszczeniu domu Ivy i Davida w ten sposób czyniąc z nich głównych podejrzanych w sprawie zaginięcia. Sprawa zaginięcia szybko przechodzi w sprawę o morderstwo, a wszystkie tropy prowadzą do Ivy i jej męża.
Po przeczytaniu mniej więcej takiego opisu miałam już swoją teorię na temat tej sprawy. No, cóż myliłam się. Prawdziwe rozwiązanie zagadki przyszło jednak mi do głowy dość szybko- nie pisze tego dlatego, że uważam się za nie wiadomo za jaka bystrą i przebiegłą, myślę, że nikt nie będzie miał problemu z odgadnięciem o co chodzi.
Tak, fabuła jest dość przewidywalna. To główny zarzut dla tego filmu. Z takiej historii dało by się wyrzeźbić dużo lepszy film jednak nikt z twórców, ani scenarzyści ani aktorzy nie przyłożyli się szczególnie do tego dzieła.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:6
Klimat:4
Zaskoczenie:5
Aktorstwo:6
Zabawa:6
Oryginalność:6
To „coś”:4
Zdjęcia:6
Dialogi:5
50/100
Dodaj komentarz