One way trip/ Wycieczka bez powrotu (2011)
Kolejny edukacyjny horror dla młodzieży pokazujący tragiczne skutki picia wódki.
Dobra, nie mieli wódki, mieli piwo i mieli grzybki.
„One way trip” posiada fabułę bliźniaczo podobną do Brytyjskiego „Shrooms”. Czy wnosi on coś nowego? Tak, efekt 3D.
Twórcy nie ominęli ani jednego z wymaganych horror’owych schematów: Używki – są, grupa przyjaciół, w tym para o na siłę komplikowanych relacjach – jest, autostopowicze – obecni, przestrzeń wesołej libacji, tj las – jest, dziwni tubylcy – są, zepsute sprzęty transportu i komunikacji – a jakże.
Teraz tylko czekać na wyrzynkę… Wyrzynka jest. Oczywiście nie grupowa, każdy z osoba, w chwili zagrożenia udaje się w tylko sobie znanym celu w dużo mówiące „w pizdu”, z którego nie powraca.
Na arenie final girl, blondyneczka, która oczywiście od początku byłą przeciwna ćpaniu, biega bezradnie próbując ratować siebie i towarzystwo nie zapominając w miedzy czasie o czułych uściskach ze wszystkimi żyjącymi jeszcze uczestnikami wycieczki, a także o miłosnych wynurzeniach wobec swojego chłopca.
Twórcy włożyli też spory wysiłek tworząc zaskakująco niezaskakujące zakończenie.
Film nudny i nijaki. Tylko bardzo mało wymagający widz będzie mieć uciechę z seansu.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:4
Klimat:5
Oryginalność:2
„To coś”:4
Dialogi:4
Zdjęcia:6
Aktorstwo:5
Zabawa:4
Zaskoczenie:4
46/100
Dodaj komentarz