Darkness/Ciemność (2002)
Film anglojęzyczny, jednak wpływ Hiszpanów jest bardzo w nim widoczny. Produkcje międzynarodowe mają to do siebie, że – o ile nastąpi dobre porozumienie, to każdy ma szanse dodać od siebie coś ciekawego.
„Darkness” to historia amerykańskiej rodzinki, która postanawia przeprowadzić się do Hiszpanii.
Rodzinka jest dość problematyczna, bo tatuś choruje na dość zagadkowe schorzenie, które powoduje między innymi ataki furii. Nie zraża to jednak hardej mamuśki, która wydaje się niczym nie przejmować. Ani dziwnym zachowaniem teścia, ani coraz częstszymi atakami męża, ani nawet fizycznymi obrażeniami jakich od momentu przeprowadzki doznaje jej mały synek.
Córeczka ( w tej roli Anna Paqin, do której miałam wielki sentyment od czasów „Fortepianu”) trochę zdziwaczała. Większość scen z jej udziałem to snucie się po domu z ponura miną, branie kąpieli, albo suszenie włosów. Ta rola ewidentnie nie miała potencjału.
Dużym plusem jest historia domu, w którym owa rodzinka mieszka. Mamy tutaj fajny element zaskoczenia.
Największym atutem jest nastrój w jaki wprowadza nas film. Wszystko kręci się wokół ciemności i faktycznie, oglądając ten horror mamy wrażenie, że ta ciemność przekrada się do nas. To zasługa dobrego montażu, ciekawych ujęć i tła opowieści.Wiele filmowych scen mocno zapada w pamięć.
„Ciemność” jest z pewnością jednym z lepszych horrorów nastrojowych. Wykorzystuje jednocześnie banalny i niezwykle trafny lęk – lęk przed ciemnością. Z pomocą scenariusza i dobrej realizacji udaje się ten właśnie motyw podkręcić do miary lęku mającego uzasadnienie.
Moja ocena:
Straszność:5
Klimat:9
Fabuła:7
Dialogi:6
Zabawa: 7
Zdjęcia:9
Aktorstwo:7
„To coś”:7
Zaskoczenie:6
Oryginalność:7
70/100
Dodaj komentarz