Syvälle salattu (2011)
Jest to produkcja fińska, więc spodziewałam się nastoju w stylu „Sauny”, ale mamy tu już coś innego. Fabuła też jakaś taka… amerykańska.
Julia wraz z synkiem postanawia pomieszkać w swojej rodzinnej okolicy, nieopodal malowniczego jeziora. Ma tam pozałatwiać swoje sprawy zawodowe i przy okazji zafundować dzieciakowi fajne wakacje. Praca jednak pochłania ją zbyt bardzo w dodatku powracają dziwne i niejasne wspomnienia z dzieciństwa. Wydaje się, że nikt nie jest chętny by pomóc jej rozwikłać tajemnice z przeszłości, w dodatku Julia zaczyna przeczuwać iż jej synkowi grozi niebezpieczeństwo. Koś tu coś ewidentnie knuje..
Jedynym wyraźnie narzucającym się plusem tego filmu jest wplątanie w jego fabułę baśni/legendy. Owa baśń staje się nośnikiem całej historii i motorem napędowym dalszych wydarzeń.
Mamy tu też całkiem sprawnie poprowadzony motyw psychologiczny, motyw wypartych wspomnień. Wszytko to prowadzi nas do finału, który może zaskoczyć.
Moja ocena: 6+/10
Dodaj komentarz