Final destination 1-5/ Oszukać przeznaczenie 1-5 (2000-2011)
Ta seria była kiedyś jedyna w swoim rodzaju. Po raz pierwszy, w roku 2000, ktoś w tak makabryczny sposób rozprawił się z motywem jasnowidztwa. Teraz „Oszukać przeznaczenie” ciągnie się bez końca, a jemu podobnych filmów powstaje coraz więcej. Nie mniej jednak film zasługuje na uwagę i często oglądam poszczególne części serii z niekłamaną przyjemnością.
Mamy tu do czynienia z typowymi horrorami dla nastolatków i o nastolatkach.
Pozornie wszytko zaczyna się od tragicznego lotu 180 do Francji w pierwszej odsłonie serii, kiedy to chłopak imieniem Alex cudem ratuje siebie i kilku kolegów od śmierci. Tuż przed wylotem nastolatek ma wizje, w której widzi katastrofę samolotu, którym ma lecieć. So Creepy…
Wielką zaletą całej serii są właśnie sceny wizji śmierci. Totalnie pojechane motywy. Jednym słowem wielka, krwawa rzeź, ale nie jakieś bezsensowne machanie byle czym, w byle kogo.
Śmierć ma zamysł. Jest pomysłowa i brutalna. W 'jedynce’ mamy brawurową katastrofę samolotową. Ci, którym udało się wysiąść z samolotu razem z Alex’em giną po kolei w jeszcze bardziej barwnych i krwawych scenach.
Akcja drugiej części ma miejsce na autostradzie. Grupa małolatów jedzie 'gdzieś tam’, wanem tatusia głównej bohaterki. Tym razem to Kimberly ma wizję śmierci swojej i swoich znajomych na rzeczonej autostradzie. Nie wiemy czy to kobieca intuicja, czy menstruacja, ale już na początku trasy Kim staje przed oczami wizja śmiertelnego karambolu.
Kimberly wpada w panikę, parkuje na poboczu po czym następuje 'bum’ w którym jednak ona i kilku innych szczęśliwców nie uczestniczą.
Bum jest piękne i spektakularne. Ofiary giną w sposób wymyślny i finezyjny. Podobnie jak ocaleni- w dalszej części filmu.
Głównym nośnikiem fabuły wszystkich części jest właśnie tytułowe oszukanie przeznaczenia.
Młodzi kombinują na wszelkie sposoby jak wywinąć się czającej się za plecami śmierci… Czy im się uda? Oczywiście, że nie:)
Dlatego to tak faaajny film:)
Dwójka była nieco mdła w porównaniu z pozostałymi częściami. Jak dla mnie najsłabsza.
Trójka to z kolei moja ulubiona odsłona serii. Może dlatego, że obejrzałam ją jako pierwszą i mam do niej sentyment, a może dopatrzyłam się jakiejś wyższej sprawiedliwości w durnych landrynach ginących w swoim naturalnym środowisku bytowym? – Co jest zresztą moim zdaniem najlepszym popisem chytrości śmierci z pośród wszystkich odsłon serii.
Swoją drogą ujęcie przejście z trumien na solarium w trumny na ich pogrzebie jest przezabawne.
Postaci z tej części wydają mi się z resztą najbardziej barwne i interesujące. A sam motyw wizji głównej bohaterki – tym razem Wendy, która podobnie jak ja ma fjoła na punkcie kontroli- czyli śmierć na karuzeli – wyśmienity!
Autorzy czwartej części „Oszukać przeznaczenie” skorzystali już z dobrodziejstwa 3D. Fabuła miała na szczęście sporo momentów, gdzie 3D można było z powodzeniem wykorzystać.
Akcja dzieje się na torze rajdowym, a ofiarami „planu śmierci” są młodzieńcy i niewiasty z widowni.
Czarnowidzem znowu jest chłopak, Nick.
Trochę tu więcej pomieszania z poplątaniem niż w poprzednich częściach, ale akurat na plus.
Na pewno fragmentem godnym uwagi jest scena w kinie, gdy dziewczyna Nicka wraz z kumpelą oglądają film w 3D…
Bohaterów piątej części- na tę chwilę ostatniej- śmierć spotka na moście. Coś się zarwie, coś zawali… a Wszytko to zobaczy bohater o imieniu Sam. Samotny Sam, nie dość, że pokłócił się z panną to jeszcze ma umrzeć.
Ale po co ma umierać jak w kilku susach może pokonać otchłań uratować swoją brzydką dziewczynę i stać się bohaterem? Albo podejrzanym terrorystą:)
Jest to chyba najbardziej dopracowany z filmów serii. Jeśli chodzi o efekty i sposoby na uśmiercenie bohaterów (połamana gimnastyczka była the best).
Ze smutkiem muszę dodać iż ta część zamyka serię. Przeznaczenie zatacza krąg i wracamy do początku- To bardzo ciekawy zabieg, choć obawiam się iż przez to już nie powstanie żaden film z serii.
Ciekawostką jest, że każdy z filmów ma swoją „melodię śmierci” co moim zdaniem dodaje sprawie smaczku. Na przykład w dwójce jest to „Hallway to hell”, a w piątce „Dust in the wind„.
Słowem podsumowania, polecam całą serię. Nie są to of course ambitne produkcje, nad którymi trzeba by się zadumać, ale jako horrory w całkowicie spełniają swoją rolę. Trzymają się jednego utartego schematu, wzbogacając kolejne fabuły wymyślnymi scenami śmierci. Coś dla fanów makabreski
Moja ocena:
Jako całość: 6+/10
Oszukać przeznaczenie: 6/10
Oszukać przeznaczenie 2: 4/10
Oszukać przeznaczenie 3: 8/10
Oszukać przeznaczenie 4: 5/10
Oszukać przeznaczenie5: 6/10
Dodaj komentarz